Pamiętam jak dziś jak kręciliśmy film przed koncertem RYSY w Mjazzdze. Pożyczone raki, czekan, wizyta w Erwinowym magazynie rekwizytów, off road Konrada samochodem. Przeczołganie Kierownika. W zasadzie to mam gdzieś z tego wszystkiego zdjęcia backstageowe do których powinienem wrócić. W końcu jest na nich piękna Halinka ;-) .
Ale do rzeczy (co za dziwny zlepek słów), były Rysy w Elblągu na których nie byłem, były i Rysy w Bielsku-Białej na które zawitałem. Z małym opóźnieniem. Na biletach nie było godziny, bo biletów w ogóle nie było więc dokładnie nie wiedziałem na którą jest koncert (skąd ja to znam). Jak dotarłem to już było OK.
Muzycznie z niejaką Justyną Święs byłoby lepiej ale nie było jej, więc Panowie zagrali tak jak najlepiej potrafili. A ponieważ mają kilka znanych utworów to publiczność bujała się w rytm ich muzyki i kilkukrotnie oklaskiwała zespół. Wizualnie? Wizualnie brakowało światła. Brakowało włączonej jednej lampy z czasów PRL, w Aquarium jest taka ale stała wygaszona jakby pamiętała 20 stopień zasilania. W ogóle nad światłem , wizualami to sam zespół mógłby popracować.
Chwila rozmowy z nimi i okazało się że jutro grają w Krakowie, razem z Justyną. I wtedy oświecenie. Przecież ja miałem dzisiaj jechać do Krakowa! Kierownik z Małżonką pojechali tam na szkolenie. Tak, dobrze czytacie. Pojechali się zabawić. ;-) Dlaczego nikt mi nie przypomniał?
Ehhh
RYSY w Klubokawiarnia Aquarium (Bielsko-Biała) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz