wtorek, 7 czerwca 2011
gone with the wind
Maj 2011. Już dawno miałem ochotę zatrzymać się i zobaczyć je z bliska. Tylko zawsze mi się gdzieś spieszy. Tym razem udało się. Są trochę smukłe, takie dostojne, takie ładne większe kwiatki. Do domu chciałem zabrać, tylko nie miałem klucza francuskiego przy sobie. I ten dźwięk. Muszę sobie taki na ogródku postawić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz